Dziewczęta z klasy Seniour 6
(klasy hotelarskiej) w środę miały państwowy egzamin praktyczny. Egzamin składał się z dwóch części: kuchennej
i restauracyjnej. Było trzech poważnie acz bardzo młodo wyglądających panów
egzaminatorów. I się zaczęło. Najpierw sprawdzanie dokumentów, numerów
indeksów, potem losowanie zestawów potraw do przygotowania. Następnie każdy na
kartkach musiał wypisać składniki potrzebne do przygotowania wylosowanych dań.
Gdy ten etap się zakończył każdy z naszych studentów po kolei, pod bacznym
okiem egzaminatora wybierał produkty potrzebne do zrobienia potraw i
jednocześnie każdy ze składników musiał nazwać. Co istotne, cały egzamin był po
angielsku.
Gdy i ten etap był za nimi,
rozpoczął się ten najdłuższy – gotowanie. Chantal miała do zrobienia m.in. naleśniki
z miodem, Sandrine rybę grillowaną z sosem barbecue oraz zupę krem z grzybów. Epiphanie
przyrządziła avocado z tuńczykiem i pilau rice, a Mark (uczeń z poza naszej
szkoły) pyszną sałatkę owocową chyba ze wszystkim rosnących tu owoców. Nadine zrobiła
herbatę afrykańską i kurczaka z ratatouille nicoise. Thabitha ugotowała sos
bolognaise ze spaghetti.
Dziewczęta radziły sobie dobrze.
Trzej panowie patrzyli na wszystko srogim egzaminatorskim wzrokiem, ale gdy
Chantal była zajęta blenderowaniem zupy, jeden z nich smażył za nią naleśniki.
Czasem zdarzało się, że panowie tłumaczyli i pokazywali jak coś zrobić szybciej
i lepiej np. szybko pokroić papaję.
Po części kuchennej, przenieśliśmy
się do zaaranżowanej specjalnie na okazję egzaminu restauracji. Studenci już w
strojach kelnerów, obsługiwali nas nauczycieli – gości, a panowie oceniali jak
sobie radzą. Potem egzaminatorzy usiedli przy stołach i solidnie sprawdzali
umiejętności kelnerskie naszych dziewczyn. A sprawdzali czy potrafią złożyć
serwetki na 6 różnych sposobów, czy radzą sobie z otwieraniem wina i szampana,
czy potrafią nazwać każdą część zastawy na stole, czy potrafią wskazać sztućce
do ryby lub kieliszek do czerwonego wina, czy wiedzą co zrobić gdy gość rozleje
na stole zupę.